Że dom należy ubezpieczyć, to wie chyba każdy. Mało kogo stać na to, aby nie ubezpieczyć swojej nieruchomości, a wszelkie szkody powstałe wskutek różnych zdarzeń pokrywać z własnej kieszeni. To zbyteczna rozrzutność. Dlatego sięgamy po polisy o różnym zakresie ochrony. Niektóre zabezpieczają nas jedynie przed podstawowymi zagrożeniami, jak pożar czy kradzież, inne są rozbudowane i obejmują cały wachlarz ryzyk, wliczając w to ryzyka, na które nawet nie jesteśmy narażeni.
Jest na świecie siła, której człowiek nie powstrzyma, choćby chciał – żywioły. Nauczyliśmy się walczyć z niektórymi z nich lub maksymalnie zabezpieczać się przed ich wystąpieniem, np. przed pożarem. Jednak natura nadal potrafi okazać niszczycielską siłę chociażby w przypadku powodzi, trzęsienia ziemi, czy nawet w sytuacji, gdy spada na nas obfite gradobicie. Każde z tych zdarzeń może wyrządzić ogromne straty w naszej nieruchomości – od powybijanych szyb, pozrywanych dachów, zalanych piwnic, aż po całkowite zniszczenie budynku.
Ubezpieczając dom zapewniamy sobie wypłatę odszkodowania w przypadku, gdy nasz dom zostanie zniszczony przez siły natury. Jednak, czy zawsze bez problemu będziemy mogli otrzymać upragnioną polisę? W większość przypadków jest to tylko kwestia ceny, są jednak wyjątki, w których ubezpieczyciel odmówi nam przyznania ubezpieczenia.
Gradobicie nie jest zazwyczaj wliczone w podstawowy wariant ubezpieczenia i aby się przed nim zabezpieczyć, musimy sięgnąć po zakres rozszerzony. Ochrona od pożaru to już element standardowej ochrony, ponieważ nie ważne, gdzie i z kim mieszkamy, ryzyko pożaru istnieje zawsze (oczywiście z różnym natężeniem). Uderzenie pioruna, podobnie, jak pożar, wchodzi najczęściej w skład podstawowego zakresu ochrony. Wiele osób lekceważy ten rodzaj ryzyka, jednak musimy być świadomi, że uderzenie pioruna może nie tylko uszkodzić nasz dach, którego naprawa już obciąży nasz budżet, ale może także prowadzić do przepięć i uszkodzeń instalacji elektrycznej. Jeśli więc zajdzie konieczność wymiany całej instalacji, chętnie sięgniemy po oferowane nam odszkodowanie.
Najtrudniej przedstawia się sprawa powodzi. Tutaj ubezpieczyciel może odmówić nam nie tylko wypłacenia odszkodowania, ale nawet zawarcia umowy ubezpieczenia ! Dzieje się tak szczególnie w przypadku osób, których nieruchomość mieści się na terenach zalewowych, na których powodzie i podtopienia są niemalże codziennością. Według ubezpieczycieli, aby objąć ochroną ryzyko powodzi, musi być to zdarzenie nagłe i nieprzewidziane. Jeśli więc mieszkamy na terenach, na których powodzie występują często, ubezpieczyciel może uznać, że zdarzenie to może być przewidziane. Ponadto, większość ubezpieczycieli stosuje zasadę, która mówi, że w przypadku terenów, na których powódź wystąpiła przynajmniej dwa razy (licząc od 1 stycznia 1998 roku do dnia zawarcia umowy z ubezpieczycielem), tereny te są traktowane jako miejsca o wzmożonym ryzyku wystąpienia powodzi. W takiej sytuacji większość ubezpieczycieli dodaje powódź do ryzyk wykluczonych z odpowiedzialności ubezpieczyciela, lub, jeśli towarzystwo ubezpieczeniowe zdecyduje się objąć ochroną dom postawiony na takim obszarze, składka ubezpieczenia jest odpowiednio wyższa.